Marcin Trzciński (Marathon Food Truck)
O niesamowitej koncepcji food tira, związanych z nią wyzwaniach i radościach oraz swoich kulinarnych wyborach opowiada nam Marcin Trzciński, szef kuchni Marathon Food Trucka.
Marathon Food Truck to największy food truck w Europie! Nie możemy o to nie zapytać: skąd pomysł na food tira? To sprawka międzynarodowej marki logistycznej?
Tak! Marathon Food Truck to największy food truck w Europie i jesteśmy z tego bardzo dumni. Pomysł powstał jako połączenie pasji oraz miłości do transportu i pysznego jedzenia, a jego inicjatorem była firma Marathon International z siedzibą w wielkopolskim Kostrzynie.
Twoja kuchnia nie ogranicza się do foodtruckowych klasyków. Oprócz burgerów, stripsów i frytek serwujesz śniadania i pełnowymiarowe dania obiadowe w ramach menu lunchowego. Od razu siedziała wam w głowie taka rozszerzona formuła?
Marathon Food Truck jest otwarty na każdego gościa. Jesteśmy dostępni od godzin porannych, więc formuła śniadaniowa jest jak najbardziej odpowiednia. Nasza kuchnia jest wyposażona w profesjonalny sprzęt i daje wiele możliwości, dlatego możemy przygotowywać różne potrawy, począwszy od śniadaniowej szakszuki z chorizo, po dania lunchowe. Wykorzystujemy świeże warzywa, dobrej jakości mięso, zioła i aromatyczne przyprawy. Nasze dania przygotowujemy na bieżąco. Już w fazie projektu i realizacji wiedzieliśmy, że taki pomysł znajdzie uznanie wśród miłośników wszelkiego rodzaju kuchni. Teraz staramy się pokazać wszystkie jego zalety.

Podstawowe zasady, ulubione kierunki, znaki szczególne… Da się w kilku słowach scharakteryzować twoją kuchnię?
W pracy kieruję się jedną najważniejszą zasadą. Gotuj tak, jakbyś gotował dla siebie i dla swoich najbliższych. Wyznacznikami są dobry smak i serce włożone w przygotowanie potraw. W mojej pracy uwielbiam wykorzystywać świeże zioła, a najbardziej tymianek. Lubię kuchnię włoską, śródziemnomorską, często łączę nieoczywiste smaki. Kuchnia tajska także nie ma przede mną tajemnic. Cenię sobie świeżość produktów. Po prostu: Simply Is The Best.
Marathon Food Truck ma odwiecznych miłośników?
Zdecydowanie tak! Oprócz lokalnych firm i klientów indywidualnych zaufało nam także wiele firm z branży transportowej.
Jak zaczęła się twoja przygoda z kulinariami? Ktoś cię zainspirował?
Moja przygoda z kuchnią rozpoczęła się w hotelu Sheraton w Poznaniu, na kolejnych etapach mojej zawodowej drogi spotykałem znakomitych szefów kuchni i kucharzy. W codziennych obowiązkach zawsze towarzyszyły mi upór i ciężka praca. W ten sposób stopniowo dochodziłem do wybranego celu. Z dnia na dzień nabierałem motywacji, pragnąłem rozwoju zawodowego. Dzięki temu mam moim gościom do zaoferowania o wiele więcej niż na początku kariery.

A dzisiaj skąd czerpiesz inspiracje? Z obserwacji waszego profilu wynika, że od czasu do czasu kierujesz się sugestiami znajomych…
Gastronomia nieustannie się rozwija. Kucharze w mediach społecznościowych przedstawiają swoje pomysły, zaskakujące połączenia. Ja czerpię inspirację z książek opowiadających o tradycjach kulinarnych różnych regionów Europy, takich jak Finlandia czy Grecja.
W karcie lunchowej często pojawiają się dania wegetariańskie, w menu śniadaniowym też są propozycje dla niemięsożerców. Kuchnia bezmięsna cieszy się wzięciem?
Dania wegetariańskie regularnie pojawiają się w naszej ofercie, choć nie ukrywam, że większość naszych gości jest mięsożerna :). Bywa także tak, że goście wykorzystują propozycję wegetariańską i proszą o jej przekształcenie na wersję mięsną. Zdarza się, że miłośnicy mięsa obdarzają nas zaufaniem, decydują się na danie wege, a potem wracają i nas chwalą. W naszym menu z pewnością nie ma nudy i każdy znajdzie w nim coś dla siebie.
Pracujesz wyłącznie na świeżych produktach i wszystkie dania przygotowujesz na poczekaniu. To właśnie te czynniki pozwalają ci gwarantować autentyczny smak i zawsze najwyższą jakość?
Dokładnie tak. Po zapoznaniu się z menu goście zwykle pytają, jak długo będą czekać na swoje danie. Uważam, że 10-15 minut to wystarczający czas na skomponowanie wybranego dania. Tym, dla których 10 minut to długo, zawsze tłumaczę, że danie przygotowywane jest na świeżo i ze świeżych składników. I cała ta dyskusja trwa kilka minut... Dlatego największą satysfakcję odczuwam, gdy goście mówią, że warto było poczekać i żegnają się ze mną formułą Do zobaczenia!

Ilu ludzi pracuje na markę Marathon Food Trucka?
Właściwie to cały Marathon pracuje na dobry wizerunek marki. Jesteśmy jak naczynia połączone. Z jednej strony to ja dokładam starań, żeby jedzenie spełniało wszystkie zakładane przeze mnie kryteria, a z drugiej są managerowie działów logistyki, warsztatu, cargo hubu i sam zarząd… Każdy ma swój wkład i każdy docenia pracę włożoną w cały proces. Marathon Food Truck jest naszym dzieckiem, dlatego wspieramy się w jego rozwoju.
Co najbardziej przyciąga do Marathonowego wozu?
To zależy od tego, gdzie w danym momencie jesteśmy. Pierwsze wrażenie z zewnątrz to po prostu imponujące żółte auto, dopiero po podejściu do okienka ludzie dostrzegają możliwości food trucka. Nasza koncepcja zawiera się w określeniu profesjonalna kuchnia na kołach. Niektórzy podziwiają więc jej gabaryty, ale zdecydowana większość pragnie poznać nasze menu.
Jakie są zwykle pierwsze reakcje na widok food ciężarówki?
Proszę sobie wyobrazić: jedziemy na imprezę plenerową i organizator mówi, że na miejsce przyjedzie food truck („taka ciężarówka”). Do momentu naszego pojawienia się we wskazanym miejscu ludzie są nieświadomi wielkości pojazdu. A potem reakcje zwykle są takie: „WOW”, „yyy”, „a większego nie mogliście zrobić?”. Marathon Food Truck to żółta ciężarówka, nie da się jej nie zauważyć i przejść obok niej obojętnie.

Długo trwała budowa food tira? To był projekt od zera czy proces adaptacji standardowego wozu na kuchnię na kołach?
Od pomysłu do finalnego projektu minęło parę miesięcy. Projekt był realizowany od zera. Jest wyjątkowy, nie ma drugiego takiego samego food trucka w całej Europie.
Stacjonujecie w Kostrzynie, ale od święta wasz mobilny jedzeniowy kolos się przemieszcza. Co musi się zdarzyć, że ruszacie w drogę?
Na początek zapraszamy do Kostrzyna, żeby zainteresowani sami ocenili naszą konstrukcję i cały nasz koncept. Marathon Food Truck ma bardzo ważną zaletę – jego przyczepa to część restauracyjna. Można w niej spokojnie zjeść posiłek, odpocząć, posłuchać muzyki lub schronić się przed wiatrem i deszczem. Takie możliwości dają nam przewagę na imprezach w plenerze. Ostatnio byliśmy na evencie Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Jesteśmy otwarci na różne propozycje, staramy się być wszędzie, dokąd koła nas zaprowadzą.
Najciekawsze miejsce, w którym byliście, żeby karmić ludzi?
Najciekawiej było chyba na Męskim Graniu 2019 na warszawskim Służewcu – nie ukrywam, że jestem wielkim fanem tego muzycznego przedsięwzięcia. Mieliśmy niepowtarzalną okazję karmić uczestników koncertu. Taki wieczór weryfikuje możliwości, a Marathon Food Truck stanął na wysokości zadania.

Jak daleko chcecie zajechać Marathonowym Food Truckiem – na mapie i w przenośni, w kontekście kulinarnych wizji?
Marathon Food Truck to wyjątkowy projekt. Może pojawić się na zlocie Harleya-Davidsona w Barcelonie albo w fabryce samochodów ciężarowych w Holandii. Ograniczyć może nas jedynie wyobraźnia, a tej nam nie brakuje. Marathon Food Truck w przyszłości to także zdrowa kuchnia roślinna.
Powodzenia!
