wstecz

Maciej Dziczkowski (Złoty Jar, Stara Kruszarnia)

O sobie, swoich planach biznesowych i marzeniach, a także o miejscu, które stworzył, mówi Maciej Dziczkowski – właściciel gościńca Złoty Jar oraz restauracji Stara Kruszarnia na Dolnym Śląsku.

Skąd pomysł na Złoty Jar? Naprawdę kiedyś wydobywano w tym miejscu złoto?

Złoty Jar pojawił się w naszym życiu zupełnie niespodziewanie. Mieliśmy z moją obecną żoną Małgosią wyjechać na pół roku do Ameryki Południowej – w poszukiwaniu szczęścia. Ale pojawiła się znakomita okazja kupienia starej willi w lesie, w Górach Złotych. No i zmieniliśmy nasze plany. Złoty Stok to bardzo stare górnicze miasto, pod którym przebiegają setki kilometrów kopalnianych korytarzy. Miasteczko znane jest przede wszystkim z Kopalni Złota, a poza tą turystyczną atrakcją panują tu cisza i spokój. Gęste lasy, rzadko używane trasy rowerowe i piesze, przemili ludzie. Wspaniałe miejsce do życia i prowadzenia biznesu.

Czym dziś jest to miejsce? Kto je odwiedza?

Złoty Jar to miejsce, do którego pragniemy ściągnąć ludzi z pasją, z miłością do gór i natury, szukających odpoczynku w stylu slow. Złoty Jar to stuletnia willa, w której wszystko początkowo robiliśmy sami – malowaliśmy pokoje, gotowaliśmy, pisaliśmy oferty. Teraz już mamy świetną ekipę, która pomaga nam prowadzić to miejsce, ale nadal staramy się, żeby było tu jak w domu. Odwiedzają nas ludzie, którzy doceniają klimat Jaru, bo tym miejscem rzeczywiście można zachwycić się od pierwszego spojrzenia. Mamy rodziny z dziećmi, mamy seniorów szukających spokoju, mamy zakochanych. Tak naprawdę to miejsce dla każdego, kto nie szuka ekskluzywnego hotelu, w którym jest się anonimowym, ale raczej miejsca z historią, w którym właściciel serwuje kawę do śniadania, a kucharz wychodzi z kuchni na pogawędkę o lokalnych produktach.

Złoty Jar

Co serwujecie gościom i co jest hitem Waszej kuchni?

Właśnie wprowadziliśmy nową kartę. Jesteśmy bardzo ciekawi, jak zostanie ona odebrana przez naszych gości. Oparta jest głównie na lokalnych produktach i będzie się zmieniać w zależności od sezonu. Będą zupy kremy, dania mięsne – w tym z dziczyzną – ale też opcje wege. Oczywiście nie zapominamy o maluchach, dla których zostanie przygotowana specjalna karta z daniami odpowiadającymi gustom najmłodszych gości. Wszystkie dania to autorskie propozycje naszego szefa kuchni Oleksadra Laptuta.

Lubisz święta Bożego Narodzenia?

Kto nie lubi! U nas święta można poczuć już od 1 grudnia. Już wtedy moja żona wyciąga ozdoby świąteczne, przywozi choinki w doniczkach i zaczyna się wielkie strojenie Złotego Jaru. To czas przesycony magią i radością oczekiwania. Nosimy wtedy swetry w choinki albo renifery, skupiamy się na zimowych daniach i napojach, wszędzie pachnie piernikiem... Święta trwają cały miesiąc.

Jak się spędza święta w takim miejscu jak Złoty Jar?

Przez pierwsze lata prowadzenia Jaru organizowaliśmy naszą rodzinną wigilię wraz z hotelowymi gośćmi. To był cudowny czas, wesoły i pełen nowych spotkań. Nasi pracownicy nie musieli wtedy być w Jarze – mogli spędzać święta z rodzinami. Jednak przygotowanie wigilii dla 50 osób, a następnie opiekowanie się gośćmi w pierwszy dzień świąt są niezwykle wymagające, a my uważamy, że są to dwa dni w roku, kiedy naprawdę trzeba być w gronie tych, których się kocha. A że kochamy też naszych pracowników, to postanowiliśmy na te dwa dni zamknąć Złoty Jar. To jedyny czas w roku, kiedy drzwi do naszego pensjonatu są zamknięte, ale wierzymy, że wtedy każdy powinien być z rodziną, ludzie pracujący w gastronomii i hotelarstwie również.

Złoty Jar

Przygotowujecie spotkania świąteczne? Goście mają jakieś specjalne życzenia?

Organizujemy kolacje wigilijne dla firm i przyjmujemy gości w klimacie świątecznym przez cały grudzień, starając się przypodobać im zarówno wystrojem, trzaskającym w kominku ogniem, jak i smakami. Zwykle goście polegają na naszym wyborze dań – zdążyliśmy zbudować już sobie dobrą markę, więc znają poziom naszych propozycji. Ufają nam w tej kwestii. Lubimy podawać jedzenie przyrządzone według starych przepisów przywiezionych przez nasze babcie z kresów, ale staramy się też zaskoczyć kuchnią współczesną. Łączenie starego z nowym – tak w sumie wygląda cały Złoty Jar.

Czy wśród świątecznych specjałów jest miejsce na ryby?

Oczywiście! Jesteśmy nauczeni z domu, że ryby i grzyby w różnych postaciach muszą pojawić się na świątecznym stole jako zamiennik mięsa. Od jakiegoś czasu staramy się żyć bardziej świadomie i przekładamy to na naszą pracę. Jeśli kupujemy mięsa, to tylko lokalne, z miejsc, gdzie zwierzęta są dobrze traktowane. Podobnie jest z rybami – albo lokalne, albo wcale. Jeziora, morza i oceany są przełowione, dlatego czasem wolimy zrezygnować z dania rybnego, zastępując je dla przykładu tradycyjnym daniem grzybowym. Wiemy, że nasze działanie, choć jest kroplą w morzu, ma siłę.

Złoty Jar

Czujesz się spełniony, także biznesowo?

Mamy z moją żoną cudowne życie. Prowadzimy dwa wspaniałe miejsca – Złoty Jar i Starą Kruszarnię, pracujemy z wyjątkowymi ludźmi, mamy najlepszych klientów pod słońcem i pracy tyle, że starczy do końca życia. Wciąż uczymy się pracować razem, dzielić obowiązkami – tak, aby praca przebiegała sprawnie i w dobrym kierunku. Ja jestem od planowania nowych inwestycji, wymyślania reklamy, od pomysłów. Małgorzata jest od kontaktu z klientem, dbania o szczegóły, wystrój i klimat. Choć jeśli trzeba, staję za barem, a ona bierze tacę, i pomagamy obsłużyć grupę turystów czy gości weselnych. Ta praca każdego dnia jest inna i nigdy się nie nudzi. Więc – tak, jestem spełniony życiowo i biznesowo.

Czy jest coś, co chciałbyś zmienić w Złotym Jarze? Jakie masz plany na przyszłość?

W Jarze jest jeszcze mnóstwo do zmiany, dlatego kocham to miejsce. Czekają nas w tym roku remont kolejnych łazienek, znów malowanie pokoi. W nowym sezonie chcemy uruchomić saunę i balię przy samym lesie. I jeszcze parking trzeba zrobić, a pewnie jak to zrobimy, to znów będzie trzeba malować… To miejsce żyje. Każdy, kto ma stary poniemiecki dom wie, że remont nigdy się nie kończy. Ale to jest magia tego miejsca. Goście do nas wracają, bo wiedzą, że każdego roku zobaczą zmiany. Mamy nadzieję, że wyłącznie na lepsze.